nawet muśnięcia klawisza – cichutko
struna nie drgnie żadna – rezonansu brakuje
usta zaszyte szpagatem – bezsilne jęknięcia nie poruszają cząstek powietrza
fizyczne właściwości świata nie wyciągają pomocnej dłoni
a kwantowość została w książkach i w uszach audytorium
nie musieli przybijać mnie ludzie do skały
umieją powtarzać innowacyjnie
chodziłem
zawiść wyżerała wątrobę, lecz niedługo, tak szybko nie odrasta
w dół nie spojrzę, bo stoję na gruncie własnych kości
idę, wspinam się, boli, boli, boli
choć raz dosięgnąć niebólu
o tęczy przestałem marzyć…